wtorek, 2 lutego 2016

Tydzień w Apulii. Dzień 3 - Molfetta na mokro

Ze wszystkich Apulijskich miast Molfetta najbardziej kojarzy mi się z wodą. Centro Storico było na takim właśnie cyplu, wchodzącym w Adriatyk. Kiedy przyjechałam, na chwilę przestało padać, ale długo nie pozostałam sucha - od razu, nad morzem, oblała mnie wielka, sztormowa fala...

W Molfetcie było bardzo ładnie, chociaż centro storico było dość zaniedbane, budynki były zabezpieczone konstrukcjami z drewnianych listew. Chciałabym tam pojechać jeszcze raz, żeby zobaczyć, czy coś się zmieniło na lepsze, a przede wszystkim dlatego, żeby zobaczyć wnętrze wielkiej, romańskiej katedry, która wtedy była chwilowo zamknięta. 


Potem zaczęło lać i wracałam stamtąd tak mokra, że bałam się usiąść w pociągu, ze strachu, że zostawię po sobie mokrą plamę. Cały czas walczyłam ze sobą, chcąc wyrzucić strzęp doszczętnie połamanego parasola, który, oprócz kaloszy, był moją jedyną ochroną, ale za każdym razem, kiedy tylko opuszczałam go w kierunku kosza, przekonywałam się, że on mnie jednak ciągle jeszcze chroni. Nie mogę jednak powiedzieć, że ten deszcz mnie zniechęcił. Żaden deszcz mnie jeszcze nigdy nie powstrzymał. Wycieczka była wspaniała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz