sobota, 20 lutego 2016

Wielki Sugarloaf

To jedna z najbardziej charakterystycznych gór, jakie można sobie wyobrazić. Idealnie usypany kamienny stożek widać już z daleka. Odróżnia go to od innych szczytów o mniej charakterystycznych kształtach. Zresztą nie tylko to - inne góry po prostu są. Ta, dla odmiany, robi coś, co powinny robić góry - ona góruje.


Widok na Wielki Sugarloaf z Bray Head
W cieniu Wielkiego Sugarloafa rośnie sobie miejscowość Kilmacanogue. I najlepiej wejść na tę górę właśnie stamtąd, bo właśnie tam najlepiej widać jej potęgę.

wtorek, 16 lutego 2016

Jakie to szczęście, że bezludne wyspy są tak blisko! - Część 3, Dalkey Island

Dalkey Island jest naprawdę blisko. Mam szczęście widzieć ją z okna, przynajmniej wtedy, jak się dobrze wychylę :) Trochę na skutek tego, a trochę przez to, że Dalkey jest takie śliczne, charakterystyczny kształt wyspy już pojawił się na blogu. Dzisiaj jednak chcę Wam pokazać to doświadczenie z innej strony, a mianowicie od środka.



sobota, 6 lutego 2016

Tydzień w Apulii. Dzień 7, Martina Franca



Do Martiny Franki pojechałam, żeby się tam zgubić. Jej układ urbanistyczny podobno został właśnie po to zaprojektowany, przez mieszkańców Taranto, którzy uciekli po ataku na ich własne miasto, i kiedy projektowali nowe, postanowili, że tym razem zrobią to tak, żeby wróg podczas ataku nie mógł odnaleźć właściwej drogi. Toteż ulice Martiny Franki są rozrzucone bez ładu i składu, i nie ma tam żadnej logiki, a perspektywa ulic jest bardzo często dość dziwna. 

piątek, 5 lutego 2016

Tydzień w Apulii. Dzień 6, Locorotondo


Locorotondo, jak sama nazwa wskazuje, jest okrągłe, a poza tym jest chyba tak samo białe, jak Ostuni. Miasteczko (a w każdym razie jego historyczna część), jest malutkie jak ciasteczko, i zwiedza je się tak przyjemnie, jak zjada się słodycze.

czwartek, 4 lutego 2016

Tydzień w Apulii. Dzień 5, Ostuni


W Ostuni, zwanym nie bez powodu Białym Miastem, miałam swoją kwaterę na kolejne trzy dni wyprawy. Okazało się ono zupełnie inne, niż te apulijskie miasta, które widziałam dotychczas. Nie znajdowało się nad samym morzem, tylko na wzgórzu, a ze stacji kolejowej trzeba było dostać się autobusem. 
Zamiast typowej romańskiej katedry, miało to oto cudo, stworzone przez piętnastowiecznego pasjonata zabawy cyrklem :)

środa, 3 lutego 2016

Tydzień w Apulii. Dzień 4, Bari.

Ten tekst będzie o tym, że nie zawsze warto być turystycznym prymusem, takim, który zawsze wie, co się w danym miejscu dzieje. Czasem warto dać się zaskoczyć, bo to nie gryzie :)


Czwartego dnia opuściłam moją kwaterę w Trani i wyruszyłam do mojej kolejnej bazy, którą miało być Ostuni. Bari było po drodze, i tak musiałam się tam przesiąść, więc grzechem byłoby stracić taką okazję do zwiedzenia miasta. Przed wycieczką do Bari nie odrobiłam zadania domowego, za mało przeczytałam, a to, co przeczytałam, niekoniecznie ze zrozumieniem. Dzięki temu chodziłam sobie po mieście kompletnie zrelaksowana, nie czując na sobie żadnej presji.

wtorek, 2 lutego 2016

Tydzień w Apulii. Dzień 3 - Molfetta na mokro

Ze wszystkich Apulijskich miast Molfetta najbardziej kojarzy mi się z wodą. Centro Storico było na takim właśnie cyplu, wchodzącym w Adriatyk. Kiedy przyjechałam, na chwilę przestało padać, ale długo nie pozostałam sucha - od razu, nad morzem, oblała mnie wielka, sztormowa fala...

poniedziałek, 1 lutego 2016

Tydzień w Apulii. Dzień 2 - Barletta

Dziś pierwszy lutego, więc skoro jest nowy miesiąc, musi być i nowy zamek.


Będzie o zamku w Barletcie. Początki budowli sięgają dziesiątego wieku, a jej obecny kształt pochodzi z trzynastego wieku, z czasów rządów Fryderyka II. Skutki rządów tego władcy napotyka się w Apulii na każdym kroku. Cały region jest usiany zamkami, ten jednak spodobał mi się szczególnie.