wtorek, 7 listopada 2017

Forti di Genova - dlaczego warto się wybrać?

Widok Forte Diamante
Jeśli chcecie zobaczyć niesamowite widoki w górach, zwiedzić stare fortyfikacje, napotkać dzika, a przy tym prawie nie ruszać się z miasta, wycieczka na genueńskie forty została stworzona dla was :)


Po drodze
Dla mnie był to jeden z najbardziej satysfakcjonujących dni moich ostatnich wakacji i nawet trasy piesze biegnące po półwyspie Portofino nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, jak ta.
Korzystałam ze znalezionej w Internecie mapy, niemniej poszliśmy trochę inaczej, a mianowicie trafiliśmy od razu na te zygzaki prowadzące do Forte Diamante, a wracaliśmy tam, skąd przyszliśmy, ze stacji Funicolare Zecca-Righi, bo jego dolna stacja znajdowała się tuż obok pokoju, który wynajęliśmy w Genui.


Widok Genui, to "pudło" po środku zdjęcia to Stadio Luigi Ferraris
Jak większość włoskich tras, ta jest świetnie oznakowana, kiedy już wszystko jest jasne, nie jest jednak łatwo wejść ze stacji funicolare we właściwą nitkę asfaltu. Ten problem jest w zasadzie powszechny - w górach znaki wytłumaczą wszystko, jak "pastusz krowie na rowie", ale po mieście sobie, człowieku, błądź. I może tutaj ta intuicyjnie wybrana droga była tą właściwą, niemniej strasznie tego nie lubię, bo nic tak nie boli, jak dodatkowy kilometr po asfalcie pełnym samochodów. W końcu jednak bez większych problemów doszliśmy na ostateczny parking pod Forte Sperone, a stamtąd było już łatwo. Żałuję tylko, że od razu nie odpuściliśmy sobie zwiedzania tego fortu, bo straciliśmy mnóstwo czasu na próbie znalezienia wejścia, a w końcu i tak okazało się, że jest zamknięty dla zwiedzających, i może i nikt go nie pilnował, ale wyszłam z założenia, że lepiej nacieszyć się wakacjami bez wypadku w zrujnowanym zabytku, a czas pokazał, że miałam rację, bo nawet w o wiele lepiej utrzymanych włoskich zabytkach można stracić zdrowie, a nawet życie :(


Ścieżka
Poszliśmy więc dalej, a naszym oczom dość szybko ukazały się naprawdę rewelacyjne widoki. Szło się wygodnie i komfortowo, i tak sobie dreptaliśmy, podziwiając to i owo, aż naszym oczom ukazał się gwóźdź programu - Forte Diamante.

"Zygzak" prowadzący do Forte Diamante
Ten fort był, dla odmiany, wart zwiedzenia, bo można było się w niego trochę zagłębić, a przede wszystkim dlatego, że jest położony na 667 metrach nad poziomem morza, i widoki z niego są, delikatnie mówiąc, oszałamiające, i to we wszystkie strony.


Widoki z fortu Diamante
Widok na morze

Widok na północ
Widok na północny zachód

Widok na wschód
A oto i sam Forte Diamante, z bliska
Stamtąd pokierowaliśmy się górą, w kierunku Forte Puin, co było dobrą decyzją, bo zobaczyliśmy trochę widoków na zachód, przede wszystkim ślicznie odcinający się na tle gór Forte Fratello Minore. Próby zwiedzania jednak sobie odpuściliśmy, trochę ze względu na kiepskie doświadczenia z Forte Sperone, a trochę ze względu na to, że napotkany po drodze miły pan powiedział nam, że ten fort nie jest wart wysiłku.


Fort Fratello Minore
 Ze wzniesienia warto było przede wszystkim spojrzeć wstecz, bo tam majestatycznie wznosił się Forte Diamante, zupełnie, jakby pozował do zdjęć :)


Rozległy widok na Forte Diamante
Potem poszliśmy dalej, w kierunku fortu Puin, który trochę sobie obejrzeliśmy, bo chociaż wejść się nie dało, nie wymagało to jednak specjalnego wysiłku, sam fort był niebrzydki, a widoki z okolic też ładne.


Widok na północny zachód...
...i na południowy zachód, na morze i miasto.
Po czym skierowaliśmy się z powrotem na parking niedaleko Forte Sperone, i wydawało się nam, że to by było na tyle atrakcji, a nasza wycieczka dobiegła końca, kiedy naszym oczom ukazała się prawdziwa niespodzianka - oswojony dzik! Chodził sobie między ławeczkami, a pewien pan karmił go żołędziami, które przyniósł w pudełku. Nie było to jednak nasze jedyne spotkanie z tamtejszą fauną - na całej trasie napotkaliśmy też olbrzymie ilości bardzo różnorodnych motyli, które dodawały całej tej trasie dodatkowej magii...


Dzik :)
Podsumowując: 

Forty zostały wybudowane między  XVIII a XIX wiekiem, ale nie będę się tu wymądrzać, bo nie znam się na architekturze militarnej. Te wzmiankowane w powyższym tekście to tylko niewielka część - tak na oko, jest ich tyle, jakby strategia polegała na tym, że wróg miał się o nie potykać :)

Bilet na funicolare to koszt 1,50 euro w jedną stronę. Jest to zwykły bilet na komunikację miejską, który można kupić w każdym kiosku. Stacja Zecca znajduje się u wylotu Via Garibaldi, łatwo trafić. Stacja Righi to z kolei punkt widokowy sam w sobie. Warto wjechać dla samego wjechania. 

Cała trasa zabrała nam 4 godziny, szło się około 12 km, trasa była łatwa, mi wystarczyły lekkie sandały trekkingowe. 

Jedzenie ograniczyło się do crostaty, kupionej po drodze, w miejscu oznaczonym na mapce jako Le Baracche. Postanowiłam o niej tu wspomnieć, bo rozpływała się w ustach :) Miejsce było otwarte pod koniec września, niemniej to jeszcze właściwie sezon. 

Mapa do pobrania tu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz