piątek, 30 października 2015

Segovia klasycznie

Segovia to miasto, które na długo pozostaje w pamięci. Ma bowiem wiele atrakcji - Alkazar rodem z Disneylandu, najeżoną pinaklami gotycką katedrę, kilkanaście romańskich kościołów oraz potężny akwedukt. Najważniejsza jest jednak atmosfera - ciepła i przyjazna, zapraszająca, choć temperatura w mieście jest zawsze trochę niższa, i można przyjechać tu z Madrytu, żeby nieco się schłodzić. Otaczające Segovię góry Sierra de Guadarrama nie tylko pozwalają odpocząć od upału, ale także dodają uroku widokom.




Ale od początku.
Wycieczkę zaczęliśmy pod akweduktem. Pochodzi z czasów rzymskich, ale w latach 60-tych ubiegłego wieku jeszcze działał, a i teraz jest podobno, po krótkiej renowacji, zdatny do użytkowania, choć miasto z niego nie korzysta. Budowla ma taki rozmach, jaki w dzisiejszych czasach spotyka się w architekturze tylko na stadionach i oczom współczesnego człowieka wydaje się całkowicie nieprawdopodobna. 





Spod wiaduktu ruszyliśmy do romańskiego kościoła San Justo, bo było blisko. Można się do niego dostać po schodach, które mieszczą się nieopodal widocznej z okolic wiaduktu stacji benzynowej. 



Koniecznie trzeba zwiedzić ten kościół, bo oprócz pięknych malowideł i unikatowej średniowiecznej rzeźby Chrystusa, która w stawach ma zamontowane zawiasy, o ile dobrze zrozumiałam, po to by można było nią poruszać i odgrywać sceny z drogi krzyżowej, ma zupełnie unikatowego przewodnika, który, jak się okazało, jest mistrzem komunikacji. Ten około sześćdziesięcioletni pan nie zna angielskiego, więc opowiadał nam o kościele po hiszpańsku, którego to języka żadne z nas dwojga nie rozumie, i jakoś tak to zrobił, że przyswoiliśmy sobie jakieś 80% treści. Można uznać, że nieco pomogła w tym moja dobra znajomość historii sztuki, czy też pobieżna znajomość włoskiego, faktem jest jednak, że rzecz leży w tym, że pan się bardzo starał, formułował zdania na 100 sposobów i mówił tak powoli i wyraźnie, jak się tylko dało. Osobiście nie przepadam za przewodnikami, ale to była niezwykle miła rozmowa, i cieszę się, że ten pan tam był. 



Potem udaliśmy się dalej. Naszym celem były głównie romańskie kościoły, których w mieście jest kilkanaście, jednak dzisiaj skupię się na innych atrakcjach, wrzucając tylko zdjęcie kościoła San Millán, który i tak znajdował się po drodze. Skoncentruję się za to na tym, co zobaczyliśmy oprócz nich. A jest to niemało atrakcji. Zaczęliśmy od Alkazaru, który wygląda jak z bajek Disney'a. 


W zamku mieści się muzeum, można też wejść na wieżę. Ma interesujące wnętrza, widać, że jego początki sięgają dwunastego wieku.


Z okien Alkazaru widać między innymi romański kościółek Vera Cruz, o którym będzie jeszcze osobny post.


A z wieży widać inne atrakcje miasta, w tym katedrę.


Katedra jest bardzo ładna i przy tym o wiele tańsza, niż podobna katedra w Toledo. Nie wchodziliśmy na wieżę, bo bardziej chciałam zobaczyć jeszcze inne zabytki. W cenie biletu jest jeszcze całkiem porządne muzeum. Niestety, w jej wnętrzu nie wolno robić zdjęć.



Nieopodal katedry jest jeszcze jedna rzecz warta zobaczenia - La Muralla. Jest to fragment murów miejskich, można się po nich przejść, jest stamtąd ładny widok na miasto. 




A poza tym sama Segovia to bardzo ładne miasto, po którym warto się powłóczyć, znaleźć po drodze to i owo, nacieszyć się malowniczością uliczek, katedrą wychylającą się znienacka zza murów, widokami, na które znienacka otwierają się niektóre ulice, a także przyjaznymi ludźmi i fajną, bezstresową atmosferą tego miasta. Kiedy tam przyjechałam, byłam wykończona i niewyspana, za wyjeżdżałam stamtąd zrelaksowana i wypoczęta.









Podsumowując:
Alkazar
Cena biletu na wieżę i do zamku to 7 euro.
Godziny otwarcia: od kwietnia do września od 10 do 19, od października do marca od 10 do 18. 

La Muralla
Cena biletu to 1 euro.
Otwarte w soboty, niedziele i wakacje, od 11 do 14 i od 16 do 19.

Katedra
Cena biletu do katedry, na krużganki i do muzeum to 3 euro.
Otwarte od poniedziałku do soboty od 9.30 do 19, w niedziele od 13 do 19.

San Justo  
Bezcenny, ale tak nam się podobało, że wrzuciliśmy do skarbonki dość dużo. 
Godziny otwarcia niejasne. Strona, na której jest to napisane, nie działa. Zamknięte w poniedziałek, i na pewno jest przerwa na lunch. My byliśmy w sobotę, około 12. 

Jechaliśmy:
Pociągiem z Madrytu. Jechał tylko pół godziny, a kosztował niecałe 25 euro za bilet tam i z powrotem. Odjeżdża ze stacji Madrid Chamartín. Za to stacja w Segovii to prawie jak lotnisko, leży daleko, u podnóża gór (zdjęcie okolic poniżej), trzeba dojechać autobusem numer 11. Autobus jedzie około 15 minut, a bilet w jedną stronę kosztuje 1 euro i 3 centy. Wysiada się pod akweduktem, który jest idealnym punktem do rozpoczęcia zwiedzania. 


Jedliśmy:
Najpierw było śniadanie w kawiarence u podnóża wiaduktu, w Bon Apetit na Plaza de la Artillería. Za dwie kawy, liczne kanapki i ciastko dla obojga zapłaciliśmy w sumie 6 euro. 
Obiad spożyliśmy za to u góry. Najlepiej załapać się na menu dnia, serwowane zazwyczaj między pierwszą a trzecią - dostaniemy wtedy dwa dania, napój i deser. My odeszliśmy trochę od katedry w stronę akweduktu i znaleźliśmy taki zestaw za 10 euro za osobę. Jedzenie było przyzwoite. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz