wtorek, 3 lipca 2018

Drugi dzień w ruinach

Dun Briste
Po dniu spędzonym wśród ruin Północy, wiedziałam, że musi być następny! Przyciągało tajemnicze Ceide Fields i wystający z oceanu Dun Briste. No to wsiadłam na rower i pojechałam. Zaczęłam od Ceide Fields, bo było najdalej, zakładając, że najpierw największy wysiłek, a potem już tylko spokojne pedałowanie w kierunku domu.




Ceide Fields
Ceide Fields to bardzo ciekawe muzeum archeologiczne. W latach trzydziestych ubiegłego wieku, podczas wykopywania torfu na opał, odkryto tajemnicze, kamienne ściany. Okazało się, że jest to cały system pól, liczący sobie ponad pięć i pół tysiąca lat! Całość została zmapowana za pomocą... wtykania w ziemię żelaznego prętu. Całość zajmuje kilka kilometrów kwadratowych, a zachowała się tak doskonale z tego powodu, że żyzna wcześniej ziemia zmieniła się w bagno. Do dziś nie wiemy, co było tego przyczyną, być może zmiana klimatu na bardziej wilgotny, lub działania samych rolników. W każdym razie, właśnie dzięki pokrywającemu je torfowisku całość zachowała się tak doskonale.


Przyciągające uwagę widoki na zachód, nic, tylko materiał na kolejną wycieczkę :)
W samym muzeum można obejrzeć krótki film oraz ekspozycję, z której można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy o torfowiskach, między innymi o tym, jakie mięsożerne rośliny je porastają :)


Moja ulubiona roślina to rosiczka! Zjada wstrętne, gryzące meszki :)
Ale nade wszystko podobał mi się tam spokój, cisza, krajobraz i widok na ocean, z samym muzeum w kształcie częściowo zatopionej w ziemi piramidy, która okazała się zadziwiająco estetyczna i fotogeniczna.


Piramida - muzeum

Potem wyruszyłam w kierunku Downpatrick Head i sterczącego z oceanu ostańca Dun Briste. Zanim tam jednak dojechałam, moim oczom ukazał się on - jak grom z jasnego nieba, absurdalny,  stojący sobie ot tak, niesamowicie cienki i długi na cztery i pół metra prehistoryczny kamień! Wydawał się być tak nie na miejscu, że zauważyłam go już z kilometra. Towarzyszył mu średniowieczny kościół, tak obrośnięty, że mimo obejścia go dookoła najdokładniej, jak mogłam, nie ujrzałam ani jednego kamienia. Pozostaje tylko wierzyć, że tam były :)



Słup. Bo tak. W tle Downpatrick Head i Dun Briste.
 I to ten słup zrobił na mnie największe chyba tego dnia wrażenie. Ludzie, którzy go postawili, naprawdę wykazali się nie lada fantazją...


W międzyczasie słup został "schrystianizowany" i uzyskał dwa ładne ryty w kształcie krzyża.
Podobno to kościół z ósmego wieku, ale nie widzę na to żadnych twardych dowodów ;)


W końcu, po kilku przygodach, dojechałam i do Dun Briste. Po drodze zastanawiałam się, czy będzie mi się podobał, jednak okazało się, że jest śliczny, całe Downpartick Head jest bardzo ładne, a sam Dun Briste nie wyczerpuje bynajmniej limitu rzeczy interesujących. Sama trawa była ciekawa, miejsce pełne było dziur, jaskiń i szczelin wypłukanych przez ocean, a na zatłoczonym do granic niemożliwości kawałku skały siedziało chyba tysiąc mew. A może więcej? Oprócz tych atrakcji była jeszcze przyczepa kempingowa z herbatą i innymi drobnostkami. 

 

Czasami zwykłe spojrzenie w dół z klifu pozwala odkryć niesamowite rzeczy...

Dun Briste sam w sobie też niebrzydki :)

Miło się stąpa po takim "dywanie"



Kolejny widok w dół

I parking dla mew, ale wszystkie miejsca chyba zajęte :D
Żeby jednak nie było tak różowo, trzeba ponarzekać na wielką nieobecną tego miejsca - toaletę. Nie widziano jej tam, ani o niej nie słyszano. I to jest, niestety, niedogodność, zwłaszcza, jak komuś się tam spodoba i zechce posiedzieć tam parę godzin. 


Ruiny kościółka w Ballinie

Siedziałam tam dość długo, aż w końcu ruszyłam z powrotem do Balliny, zostawiając sobie solidny zapas czasu, by zdążyć na pociąg. Dojechałam, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, dość wcześnie, więc załapałam się jeszcze na ruinki kościółka w Ballinie, i na uroczy dolmen :)



Dolmen w Ballinie



Podsumowując:


80 km w siodle. Niech żyje żelowa nakładka i wyściełane kolarskie spodenki!

Ceide Fields jest otwarte w różnych godzinach w zależności od pór roku:
30 marca – do końca maja: codziennie, 10.00 – 17.00
Od początku lipca do końca września: codziennie, 10.00 – 18.00
Od 1 do 29 października: codziennie, 10.00 – 17.00
W zimie: dla zorganizowanych grup.

Ostatni zwiedzający wpuszczani są godzinę przed zamknięciem.
Bilet dla osoby dorosłej to koszt 5 Euro.
No to w drogę!

Krowy też lubią widok na Downpatrick Head :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz