środa, 31 maja 2017

Ósmy cud świata - Beynac

Na przekór wszystkiemu, postanowiłam zacząć opisywać swoją wielką wyprawę do Francji od miejsca, które najbardziej mi się spodobało. Pal licho chronologię, czy nawet to, co było obiektywnie najładniejsze. W Beynac było idealnie.


I nie można tego zrzucić na mój dobry humor, wręcz przeciwnie - przyjechałam tam w trzydziestostopniowym niemal upale na wypożyczonym, o wiele za ciężkim dla mnie rowerze, a kiedy wspinałam się do zamku, trzęsły mi się nogi. Jednak kiedy go tylko zobaczyłam, wiedziałam, że był wart absolutnie każdej kropli mojego potu.


To miejsce mną zawładnęło. Ledwo zaczęłam się wspinać stromymi, ukwieconymi uliczkami Beynac, od razu spotkałam przemiłą panią, która poradziła mi, gdzie przypiąć rower. Pozbyłam się więc balastu i ruszyłam na spotkanie przygody.


I zamek zamkiem, chociaż jest wspaniały, już same (trzy) uliczki Beynac wydały mi się warte przyjazdu. 





Więc wspinałam się i wspinałam, i chociaż ciężko było w to uwierzyć, robiło się coraz bardziej stromo...


Aż w końcu moim oczom ukazał się zamek w całej okazałości.








Oczywiście najpierw poszłam go zwiedzić. Sam zamek jest ciekawy, ma w środku m.in. piętnastowieczne malowidło przedstawiające ostatnią wieczerzę.


Jego głównym atutem jest jednak świetny widok, rozpościerający się z wieży.


Widać piękną dolinę rzeki Dordogne, a w oddali majaczą kolejne dwa zamki: Chateau de Fayrac i Castelnaud-la-Chapelle.


Można też znaleźć ciekawy punkt widzenia na gotycką kaplicę...


...oraz na samo miasteczko. 



 Wnętrza zamku też są ciekawe i przyjemne.


Potem czekała mnie jeszcze przyjemność kupna pocztówek - te są w rejonach Dordogne obłędnie ładne, a i pani w sklepiku była super ekstra miła, tak miła, że mi nawet wymyśliła alternatywną trasę rowerową - w chłodnym miejscu i po płaskim. Niestety, nie skorzystałam, nie chciałam się oddalać od wypożyczalni rowerów bardziej, niż było trzeba ;)



Z niemałą przyjemnością zapuściłam się jeszcze raz w ciasne uliczki, żeby w końcu dotrzeć do roweru i ze smutkiem stamtąd odjechać.


Bo jest to naprawdę wspaniałe miejsce - jest piękne, ludzie są mili, turystów w dzień powszedni w maju wcale nie było za dużo, była nawet wycieczka, z którą gdzieś tam się płynnie zmieszałam, i nikt nikomu nie wadził, a kilka osób nawet do mnie zagadało, a to się rzadko zdarza, żeby zamknięte grupy zwiedzających okazywały się w efekcie otwarte :)


Widok z Beynac na zamki Fayrac (bliżej) i Castelnaud (w oddali).
Na początku zastanawiałam się, który zamek zwiedzić, bo było przecież jasne, że nie zobaczę wszystkich - przejeżdżając przez dolinę Dordogne miałam wrażenie, że są one tam zasiane równo co 500 metrów- ostatecznie jednak decyzja ważyła się pomiędzy zamkiem w Beynac a tym w Castelnaud. Ten drugi słynie z tysiąca atrakcji dla dzieci, ja jednak zdecydowałam się na Beynac i nie żałuję. Pod Castelnaud podjechałam sobie rowerem, zobaczyłam sobie, jak ładnie i malowniczo sobie stoi, a resztę zamków zignorowałam.

Chateau de Castelnaud
Ceny biletów na zamek Beynac: dorośli: 8 Euro, dzieci 12-16 lat: 6 Euro, dzieci po 5 do 11 lat 4 Euro, a dzieci od 4 lat w dół za darmo. Otwarte zawsze od 10 do 18.30.
Ceny biletów na zamek Castelnaud: dorośli: 9,80 Euro, dzieci od 10 do 17 lat: 4,90, poniżej 10 lat: za darmo. Do tego dochodzą jeszcze różne zniżki, np. za przybycie poza sezonem o poranku, albo bilety łączone z innymi atrakcjami. Godziny otwarcia zależą od sezonu, można je sprawdzić tu.
Miłego zwiedzania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz