poniedziałek, 1 maja 2017

Andaluzja na trzy, część 2. Caminito del Rey

Właśnie po tych torach jechałam pociągiem, kiedy pierwszy raz ujrzałam Caminito del Rey :)
Caminito del Rey było gwoździem programu, to właśnie wokół niego powstała cała wycieczka. Zakochałam się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia, kiedy tylko zobaczyłam z pociągu kawałek ścieżki i postanowiłam, że nie spocznę, póki tam nie pojadę! Coś takiego zdarzyło mi się dopiero drugi raz w życiu, ale po pierwszym razie wiedziałam już, że jestem niebywale skuteczna, kiedy AŻ TAK się na coś uprę. To była więc tylko kwestia czasu.

Stacja w El Chorro, które P. od razu przechrzcił na El Churro :)
A nie było to znowu takie łatwe, bo to popularna atrakcja turystyczna, a ilość wejść jest limitowana - może wejść tylko 100 osób na godzinę i w weekendy oraz w sezonie z reguły jest więcej chętnych. Zabukowaliśmy więc nasze bilety z dwumiesięcznym wyprzedzeniem, a w 'dniu zero' złapaliśmy jedyny możliwy pociąg z Malagi. 

Południowa strona Caminito del Rey, po lewej droga, którą zaraz pojedziemy autobusem
Szlak da się przejść tylko z północy na południe, ruch na nim odbywa się jednokierunkowo, więc kursuje (zaraz spod stacji, nie da się go przegapić) specjalny autobus, który łączy oba końce. Wsiedliśmy do niego i zaczęliśmy naszą przygodę. 

Na początku szlaku
Z wrodzonej ostrożności zabukowaliśmy bilety na 13.00, ale byliśmy wcześniej, o 12.30, i pozwolono nam wejść o tej godzinie. Więc jeśli wybieracie się tam pociągiem, możecie zarezerwować wejście właśnie na wpół do pierwszą, nie wcześniej, bo autobus jedzie tam około 20 minut, a żeby dojść z przystanku do początku, potrzeba kolejnych 30. 

Rzeka płynie między wapiennymi skałami, które nadają jej ładny, turkusowy kolor
Ścieżka biegnie w wąwozie rzeki Guadalhorce. Jej początki sięgają roku 1901 - wtedy zaczęto ją budować, by móc nią transportować materiały do budowy zapory, a swoją nazwę zawdzięcza temu, że przeszedł nią król Alfonso XIII. Potem stopniowo niszczała i stawała się coraz bardziej niebezpieczna, aż w końcu, na przełomie XX i XXI wieku, doszło do kilku wypadków śmiertelnych, zapadła więc decyzja o jej zamknięciu, a potem o jej remoncie. Po Internecie krążą mrożące krew w żyłach filmiki z czasów, kiedy mogli nią chodzić tylko wspinacze. Od 2015 roku jest jednak zupełnie bezpieczna i mimo wrażenia, jakie robią przepaście, nad którymi się idzie, dla zdrowej i rozsądnej osoby przejście nią nie stanowi żadnego zagrożenia.


W drodze
Jej przejście zajęło nam dwie i pół godziny - o 15.00 byliśmy już z powrotem na stacji - chociaż na stronie internetowej Caminito szacują ten czas na 3 do 4 godzin. Niemniej, jesteśmy szybcy, a poza tym tam można się nieźle zafiksować na robieniu zdjęć, bo widoki naprawdę robią wrażenie. 


Fragment ścieżki przewieszonej nad przepaścią, a pod spodem resztki starego Caminito
Z El Chorro do Malagi kursują dwa pociągi, jeden jakoś kwadrans po 15, a drugi około 18, i to na ten drugi mieliśmy bilet. Tak nam doradził pan w okienku na stacji w Maladze, twierdząc, że i tak możemy z tym biletem wrócić wcześniej. Wracaliśmy więc po trzeciej. 

Mostek strachu :)
Czy było warto? Oczywiście, że tak! Przede wszystkim dlatego, że dopisała nam pogoda (a przy bardzo złej szlak może być nawet zamknięty i żadna rezerwacja nie pomoże), a poza tym rozbudowała się wokół tego cała trzydniowa wycieczka o całkiem bogatym programie :)

Twarzowy i wygodny regulowany kask, do którego zmieszczą się nawet najtęższe głowy :)
Najbardziej zapadnie mi chyba w pamięci kompetentna i wzorowa obsługa szlaku, można było się dogadać po angielsku i nawet odpowiadają w tym języku na maile :)

Mostek strachu z widokiem w przepaść
Co wolno, a czego nie? Lista zakazów jest długa (zabrania się rozsypywać prochów ludzkich, itp.) i nie będę jej tu przytaczać, wymienię może najważniejsze rzeczy: z łazienki można skorzystać na początku i na końcu, na szlaku nie ma odpowiedniego miejsca. Trzeba mieć odpowiednie obuwie - latem zwykłe adidasy spokojnie wystarczą, nie trzeba wcale cudować. Trzeba nosić kask (dostaniecie go na wejściu, oddacie przy wyjściu, nie trzeba się brzydzić, że ktoś go wcześniej miał na głowie, bo w pakiecie jest specjalna jednorazowa siateczka ochronna). Nie wpuszczają dzieci poniżej 8 lat. Nie wolno zawracać, ani iść pod prąd, i jeszcze jedno, dość ważne - nie wpuszczają z wielkimi plecakami, więc jeśli planujecie backpakerską wycieczkę z namiotem pod pachą, Caminito jako odcinek trasy zdecydowanie odpada. To chyba tyle, jeśli chodzi o naprawdę ważne rzeczy. 

Już pod koniec trasy
Koszty i inne informacje:
Wejście to 10 euro, pociąg z Malagi to niecałe 10, autobus kosztuje 1 euro z kawałkiem. Bilety można kupić online, wystarczy kliknąć 'book your visit' na oficjalnej stronie szlaku.

Przy obu końcach szlaku są restauracje albo bary, więc, w razie czego, można coś przekąsić. 
Pociąg z Malagi (w kierunku miejscowości Ronda) odjeżdża o 10 rano, jedzie prawie godzinę. Powrotny jest kwadrans po trzeciej, a potem parę minut po szóstej. 

Wylot wąwozu - koniec trasy

2 komentarze: