wtorek, 24 maja 2016

Dwa Sugarloafy w jeden dzień - fotoopowieść

O Wielkim Sugarloafie i o Małym Sugarloafie były już posty, więc dzisiaj pozostanę przy zdjęciach, z jednym tylko komentarzem - w konkursie na najlepszy widok wygrywa Mały Sugarloaf - było z niego widać Walię, wyraźniej niż zwykle, tak, że nawet udało się to uchwycić na zdjęciu. Natomiast minusem widoku z Wielkiego Sugarloafa jest to, że nie widać z niego Wielkiego Sugarloafa, a to wielka szkoda, bo to najładniejsza góra w okolicy :)


Kilmacanogue. Stąd się wszystko zaczyna.
Widok Wielkiego Sugarloafa z Małego Sugarloafa.
Widok z Wielkiego Sugarloafa na południe, a tam nowe góry do odkrycia...
Deszcz, który nas ominął.
Z Wielkiego Sugarloafa na zachód. Ten deszcz też nas ominął.
Dalkey i Howth z wielkiej góry.
Mały Sugarloaf widziany z Wielkiego Sugarloafa wydaje się naprawdę mały.
Szczyt Małego Sugarloafa i widok na północ.
Z mmniejszej góry widać też Walię!
Wielki Sugarloaf.
Tędy wracamy do Kilmacanogue.
A tu Cooley Mountains i góry Mourne daleko w tle, nęcą i zapraszają na przyszłe wycieczki.

2 komentarze:

  1. Boze, ale piekne zdjecia! Masz super talent!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, choć to nie moja zasługa, że te góry są takie ładne :)

      Usuń