Zamek miesiąca - ROSCOMMON
Dzisiejszy wpis dedykuję Eli, po pierwsze, z okazji urodzin, które ma w sobotę, po drugie, bo z Castlebar ma blisko, i może się kiedyś wybierze :)
Te piękne, olbrzymie ruiny zamku znajdują się w Roscommon, niewielkim miasteczku, które jest również stolicą hrabstwa o tej samej nazwie.
Początki zamku sięgają trzynastego wieku. Zamek jest ogromny i robi wielkie wrażenie.
Wstęp do tych świetnie utrzymanych ruin jest bezpłatny. Obok mieści się ładny, rozległy park.
W Roscommon miałam tylko kilka godzin, nie zdążyłam zobaczyć wszystkiego. Strasznie żałowałam, bo ludzie są tam mili, atmosfera w mieście była świetna, nie zdążyłam zwiedzić staromodnego, zagraconego muzeum z przemiłym panem za ladą. Takie zakurzone muzea spotyka się jeszcze czasem na irlandzkiej prowincji, i w dobie interaktywnych, supernowoczesnych ekspozycji wywołują one łezkę wzruszenia i tęsknoty za starymi, dobrymi czasami.
Poza tym w Roscommon są jeszcze ruiny starego opactwa, ładne, malownicze, warte zobaczenia. No ale gdzie w Irlandii nie ma starego opactwa?
Podsumowując:
Z Dublina jedzie się długo, autobusem X20, na Westport. Bilet powrotny kosztuje około 25 euro. Są też pociągi, ale dużo droższe. Wycieczkę można połączyć z wizytą w pobliskim Athlone, o którym jeszcze napiszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz