niedziela, 6 marca 2016

Pięć powodów, dla których warto pojechać do Ravello

Ravello, jedno z miasteczek Wybrzeża Amalfitańskiego, to obowiązkowy punkt wycieczki. Dlaczego?



1. POŁOŻENIE. Miasto leży (a właściwie to raczej wisi) na 365 metrach wysokości. Dla porównania, centrum Bielska-Białej jest położone na mniej więcej 320. Tyle, że Ravello mieści się jakiś kilometr w linii prostej od morza. To daje, w efekcie, nieziemskie po prostu widoki.

2. WILLE I ICH OGRODY. W Ravello budowle wydają się zupełnie egotyczne, pełne fantazji. Ma się wrażenie, że kiedy w innych miastach jacyś nudziarze konstruowali swoje poważne budynki, tutejsi architekci chodzili z głową w chmurach - ciężko tego w sumie uniknąć, będąc na takiej wysokości. Tutejsza architektura wydaje się efektem spełniania najskrytszych marzeń budowniczych i fundatorów. 

Willa Rufolo
W samym centrum znajduje się Willa Rufolo. Wstęp do tej budowli, której początki sięgają trzynastego wieku, kosztuje 5 euro. Jest pięknie i egzotycznie, można podziwiać nietypowy, mauretański dziedziniec, a widok, jaki rozpościera się z tamtejszych ogrodów, jest zupełnie niezwykły. 

Willa Rufolo, kaplica
Słynny widok z Willa Rufolo
Podobną atrakcją jest Willa Cimbrone - mieści się w niej hotel, niemniej ogrody są dostępne dla wszystkich. Wstęp do nich to 7 euro. Budowla sięga swoimi początkami do jedenastego wieku i ma baśniowy, nierealny charakter. Można zobaczyć jej dziedziniec oraz kryptę, które są efektem przeróbek, które miały miejsce na początku dwudziestego wieku. Po ogrodzie rozrzucone są liczne rzeźby i wyobrażam sobie, że kiedy to wszystko kwitnie, musi tam być naprawdę ładnie. Osobiście preferuję jednak Willę Rufolo, może dlatego, że pojawiłam się tam w piątek dość wcześnie i przez piętnaście minut miałam cały ogród tylko dla siebie.

Willa Cimbrone, dziedziniec
Willa Cimbrone, taras

Jest tam też ciekawa katedra. Oryginalnie romańska, przesiąknięta bizantyńskimi i mauretańskimi wpływami, nie oparła się, niestety, barokowym przeróbkom. Niemniej, teraz wygląda jasno i przejrzyście, a jej romańskie początki widać lepiej, niż w Amalfi czy w Scali.


Ravello, Katedra
3. NA STAROCIACH ŚWIAT SIĘ NIE KOŃCZY, w Ravello nowe miesza się ze starym. Osiołka, który widnieje na zdjęciu u góry, zobaczyłam na ulicy pod Audytorium Oskara Niemeyera, lśniącym jeszcze nowością, bo wybudowanym w 2011 roku, i na wskroś nowoczesnym.


Audytorium Oskara Niemeyera
Budowla wisi sobie nad morzem, jest bardzo ładna, biała, prosta, w jej przeszklonych częściach odbijają się góry.


4. KOTY, KOTY, PEŁNO KOTÓW. We włoskich miasteczkach jest ich zawsze dużo, ale tylu, i takich ładnych, jak w Ravello, jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam.  



5. WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO RAVELLO. Można się tam dostać na wiele sposobów. Jedzie tam autobus SITA z Amalfi. Ale najciekawiej chyba pójść tam pieszo. Jest kilka opcji - pełne schodów ścieżki prowadzą z Minori, Atrani i Amalfi. Ja najpierw wspięłam się z Atrani, co generalnie odradzam, bo droga była zaśmiecona i nieciekawa. Szłam godzinę, jednak jestem dość dobrze wytrenowana (chociaż myślę, że nikt z nizin czy łagodnych gór nie jest przygotowany na takie piony, jakie trzeba tam pokonywać). Drugi raz do Ravello wjechałam autobusem, i na dół po prostu zeszłam, niebieskim szlakiem, do Atrani, drugą stroną. Szlak mija Willę Cimbrone od południa, a mapkę dostaniecie w punkcie informacji turystycznej. 

Ravello > Atrani, widok z niebieskiego szlaku
Widokowo był znacznie lepszy, może właśnie też dlatego, że pode mną rozpościerało się morze. 

Ravello > Atrani, widok z niebieskiego szlaku
Moją ulubioną trasą pozostanie jednak szlak żółty - droga przez Scalę, Minuto i Pontone, schodząca potem do Amalfi. Pięknie stamtąd widać panoramę Ravello i można zahaczyć o jeden ciekawy zabytek. Ale o tym przeczytacie w następnym wpisie. 

Panorama Ravello, widok z żółtego szlaku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz