poniedziałek, 5 grudnia 2016

Siedem powodów, dla których warto zwiedzić Castillo de Santa Catalina w Jaén


Do Jaén wybraliśmy się z Granady, na jednodniową wycieczkę. Naszym głównym celem był zamek. Po kilku dniach deszczu pogoda wreszcie zrobiła się idealna, niebo przejrzyste, a widoczność doskonała. 



Ten średniowieczny zamek położony na południu Hiszpanii to moim zdaniem zamek idealny. A dlaczego?



Po pierwsze, dla samej architektury. Duży, zbudowany z kamienia o ciepłym odcieniu, podobałby mi się pewnie nawet, gdyby stał na całkiem płaskim terenie. Budowa zamku rozpoczęła się w czasach arabskich, w ósmym wieku, potem kolejne pokolenia przerabiały, ulepszały i dokładały coś od siebie, aż po czasy dzisiejsze, bo poza częścią do zwiedzania działa w nim jeszcze hotel.



Po drugie: gwarantuje wspaniałe widoki na niedalekie góry. Castillo de Santa Catalina wznosi się na wysokości ponad 800 metrów nad poziomem morza i wspaniale się z niego ogląda okoliczne szczyty.





Po trzecie, jeśli komuś jeszcze mało wysokości, na dwie z jego wież można wejść, przy czym w jednym przypadku trzeba się rozejrzeć za schodami, bo kryją się za drzwiami, i za pierwszym razem je przegapiliśmy.





Po czwarte, można sobie zrobić całkiem przyzwoitą wędrówkę z miasta do zamku i z powrotem. Można też przespacerować się bardzo ładną i krótką trasą z zamku do punktu widokowego z krzyżem. Stamtąd widać Castillo z nieco innej perspektywy.



Po piąte, jest stamtąd wspaniały widok na położone u podnóża góry miasto - Jaén, z wyróżniającą się wielką bryłą renesansowej katedry.





Po szóste, poza katedrą w samym Jaén też jest jeszcze trochę do zobaczenia, na przykład pochodzące z jedenastego wieku łaźnie arabskie...



...oraz mieszczące się nad nimi muzeum wszystkiego i niczego, z którego można zobaczyć całkiem ładną panoramę miasta.



Po siódme, jedzie się tam niewiele ponad godzinę autobusem z Granady, a po drodze są jeszcze wspaniałe widoki.



Ale nic przecież nie było by doskonałe, gdyby nie było tam kotów!



Jak tam dotrzeć?



Jaén leży na południu Hiszpanii, w Andaluzji. Popularne lotniska to Sevilla i Malaga. Po lądzie najłatwiej i najtaniej poruszać się autobusami ALSA.


Kiedy już będziecie w mieście, istnieją trzy opcje dotarcia do zamku. Nogi, autobus lub taksówka. Autobus jest najmniej prawdopodobną opcją, bo jeżdżą tylko dwa dziennie, w okolicach dziesiątej i czternastej. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że wcale nie istnieje... 



Taksówka kosztuje 8 do 10 Euro w jedną stronę. Nie przejmujcie się, skąd ją weźmiecie, kiedy już zwiedzicie zamek - pan z zamku chętnie po nią zadzwoni. Opcji pieszej, niestety, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, nie wypróbowaliśmy, ale nie będąc jeszcze do końca zdrowi, nie chcieliśmy ryzykować. Podobno idzie się z centrum około 40 minut, a droga wiedzie mniej więcej wzdłuż zachowanych na zboczu góry murów obronnych.
W Jaén zdecydowanie warto zwiedzić jeszcze łaźnie arabskie. Wprawdzie ze wszystkich, które widziałam w Andaluzji, najbardziej podobały mi się łaźnie w Granadzie, niemniej te są za darmo :)
Poza tym: niedaleko katedry znajduje się informacja turystyczna, w której dostaniecie mapkę i uzyskacie bardzo podstawowe informacje, ale niestety, szału nie ma. My na szczęście poszliśmy zjeść churros i spotkaliśmy tam jakiegoś miłego mieszkańca, który płynnym (dla odmiany) angielskim sam z siebie nam wszystko powiedział. 
Siesta jest przestrzegana w Jaén z żelazną konsekwencją, co znaczy, że miasto wtedy umiera. Zwiedzicie wtedy tylko wybrane zabytki i nie kupicie chleba w supermarkecie, a po ulicy snują się tylko podejrzane typy :)
Godziny otwarcia zabytków w Andaluzji zmieniają się, jak w kalejdoskopie, w jednych zabytkach obowiązuje siesta, a w innych nie. Trzeba iść do informacji i zdobyć magiczną kartkę, na której będzie wszystko napisane. Taka kartka pojawia się właściwie w każdym hiszpańskim mieście, a lawirowanie pomiędzy zabytkami otwartymi i zamkniętymi w południe wymaga nie lada sztuki, zwłaszcza tam, gdzie są one od siebie oddalone. Można stosować różne strategie - my tym razem skupiliśmy się po prostu na zamku, całą resztę traktując jako bonus. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz