Rostrevor miał być tylko przystankiem, na którym miałam wysiąść w drodze na Slievemartin. Niczego nie oczekiwałam od tego miasteczka, nie spodziewałam się go polubić. To była totalna niespodzianka.
|
Rostrevor, domki |
Położonym nad wodą małym kurortom nie jest łatwo mnie zaskoczyć, bo mieszkam w Bray, które, po pierwsze, jest prześliczne, a po drugie, jestem tu już na tyle długo, że parę rzeczy mi się przejadło i nie robią na mnie wrażenia. Rostrevorowi się jednak udało. Leży on sobie nad Carlingford Lough, jeziorem utworzonym przez morze, które właściwie ma zalety jednego i drugiego - swoistą morską otwartość i przestrzeń, ale i drugi brzeg, na którym w tym wypadku można było podziwiać moją ulubioną górę Slieve Foye.
|
Widok na Slieve Foye |
Rostrevor jest bardzo mały, więc nie ma co się w nim spodziewać atrakcji na miarę Berlina, niemniej też trochę ich jest. Można, na przykład, wypić kawę w kościele.
|
The Church |
Miejsce nazywa się po prostu The Church, kawa jest smaczna, cena trochę zwala z nóg, czego się jednak nie robi, by wypić ją siedząc w autentycznej kościelnej ławce, z widokiem na taki witraż?
|
The Church |
Poza tym jednym szczegółem, Rostrevor jest miejscem dla osób, które lubią być na zewnątrz. Ma wspaniały park Kilbroney, i wiele szlaków, którymi można się nacieszyć.
Najsłynniejszy w Rostrevor jest kamień, Cloughmore Stone. Prowadzi do
niego trasa piesza, bardzo ładna, malownicza, i w dodatku dobrze
oznakowana. Chciałam napisać "świetnie", ale w porę ugryzłam się w
język, bo jest oznakowana tylko w jedną stronę, symbolem strzały, a
wiem, jak źle w taki sposób idzie się "pod prąd". Wtedy nie da się za
żadne skarby odgadnąć, gdzie iść, bo lotka strzały nie pokazuje przecież
nigdy miejsca, z którego się przyszło. To jest, niestety, taki okropny
północnoirlandzki zwyczaj. Chcecie iść ruchem zgodnym z ruchem wskazówek
zegara? Świetnie! Chcecie iść w przeciwnym? Niestety, zgubicie się i
zjedzą Was rysie :)
|
Cloughmore Stone |
Jeżeli ten krótki spacer Wam nie wystarczy, warto się wybrać na Slievemartin. Ma on 485 metrów wysokości, a cała trasa to około 6 i pół kilometra.
|
W drodze na Slievemartin | | |
|
Szczyt Slievemartin |
|
Widok ze szczytu |
|
Widok na Warrenpoint |
|
Widok na ujście Carlingford Lough do morza, z niedalekiego szczytu Slievemeen |
Mapa do pobrania tu.
Ja się zdecydowałam dojść na szczyt jak najkrótszą trasą, lasem (czyli
zrobić proponowaną pętlę zgodnie z ruchem wskazówek zegara). Miało to
mnóstwo zalet, na przykład taką, że miałam większą kontrolę nad czasem,
że schodząc, trafiłam od razu na Cloughmore Stone, a stamtąd w dół prowadził już ów dobrze oznakowany szlak. Zejście było łagodne i mogłam podziwiać widoki.
|
Spod kamienia w dół, do miasteczka |
Miało to też, niestety, minusy, a w zasadzie jeden minus. Taki, że prawie wszyscy myślą, że idziecie do kamienia, i usiłują Was tam kierować. Wciskano mi różne rzeczy - od mapy szlaku, który prowadził do kamienia, ale na której wcale nie było Slievemartin, więc nie wiem, jak niby miałaby mi się przydać, aż po kit, że droga, którą chcę iść, wcale nie istnieje (droga istniała, oczywiście, była szeroka i nie do przeoczenia). Z reguły lubię pytać tubylców o drogę, wdawać się w dyskusje, itp., ale tutaj mnie to wyjątkowo zirytowało, bo każdemu się wydawało, że wie lepiej niż ja, którędy chcę iść. Kamień jest może i całkiem ładny, może i nawet ciekawy, ale raczej nie przejechałabym dla niego tylu kilometrów...
|
Rostrevor, domki |
Na szczęście, z pomocą mapy, pana z informacji w miasteczku (sklepik z zielonym szyldem z symbolem owcy, można tam kupić świetne mapy gór Mourne!), oraz dzięki wskazówkom jednej sensownej osoby spotkanej po drodze, udało mi się bez większych problemów zrobić tę trasę i na czas wrócić do miasteczka, gdzie miałam jeszcze nawet czas na lody, spacer nad zatokę, i podziwianie naprawdę dziwnych znaków drogowych...
|
Bardzo smaczne lody | |
A jeśli to Wam nie wystarczy, w Kilbroney Park jest jeszcze Narnia dla dzieci, (C.S. Lewis, autor cyklu, jeździł do miasteczka na wakacje, i Rostrevor szalenie się tym faktem szczyci), place zabaw, króciutki szlak nad rzeczką, siłownia na wolnym powietrzu dla dorosłych. Niektórym jeszcze mało - pewien turysta pytał w informacji o pony trekking, i dowiedziawszy się, że takowego akurat nie ma, niezadowolony wyszedł. Malkontent jakiś :)
|
Nietypowy znak drogowy |
Podsumowując:
Żeby się tam dostać publicznym transportem, trzeba wziąć autobus z dublińskiego dworca Busaras do Newry, a w Newry przesiąść się na Translinka do Kilkeel.
Do planowania trasy przyda się moja ulubiona strona internetowa www.walkni.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz