poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Jak odczarować sobie styczeń, mając tylko jeden dzień urlopu - cz. 4 - PACENTRO


Następny wyjazd do Włoch za pasem, więc wreszcie wypadałoby się wygrzebać z tematu styczniowej wycieczki. Spoglądając wstecz, coraz bardziej jestem z niej dumna - byłam tam tylko 3 dni, a pisanie o niej zajęło mi trzy miesiące... To dowód na to, że zawartość i "pojemność" wyjazdu zawsze powinna być ważniejsza od jego długości :) Do opisania zostało mi już tylko Pacentro.
Miejscowość jest położona wysoko w górach. Gianluca powiedział, że przez to położenie ciągle tam pada, jednak podczas mojej wycieczki niebo jakoś się powstrzymało :) Podobno miałam wyjątkowe szczęście.


Miasteczko jest podłużne, ma kształt kiszki z taką jakby odnogą. Centrum starszej części stanowi Piazza del Popolo, z fontanną i kościołem Santa Maria della Misericordia.


Jako, że ukształtowanie terenu jest, jakie jest, Pacentro jest miastem schodów i tarasów; schody funkcjonują jako pełnoprawne ulice z nazwami.


Główną atrakcją Pacentro jest zamek. Był wtedy w remoncie, na szczęście pracujący tam panowie pozwolili mi go zobaczyć również w środku.




Z wieży zamkowej rozpościera się przepiękny widok na samo miasteczko, resztę zamku i okoliczne domki.






Podsumowując:
W Pacentro byłam jakieś dwie i pół godziny. Miasteczko wydawało się wymarłe, może dlatego, że byłam tam w porze siesty - tak wypadły mi akurat autobusy - ale wcale mi to nie przeszkadzało. 
Miasteczko należy do I Borghi più belli d'Italia, gdzie można znaleźć mnóstwo innych ciekawych miejsc, niektórych sławnych, innych o wiele mniej popularnych.
Autobusy z Sulmony są niedrogie - kosztowały kilka euro. Jadą z Viale Roosevelt, przystanek jest obok parku/skweru. Z powrotem wysiada się po drugiej stronie tego parku. Bilety można kupić w nieocenionej informacji miejskiej położonej przy Corso Ovido, tam też dostaje się rozkład jazdy wszystkich autobusów, których z Sulmony odjeżdża bardzo wiele. Czuję, że ten rozkład będzie dla mnie inspiracją w przyszłości...

2 komentarze:

  1. Jejku, na prawde super ten blog. Powinnas go jakoś wypromować. Też miałam pomysł na blog, chciałam pisac o życiu w Angli i generalnie stosunkach międzyludzkich jakie tu panują. i o tym jak to jest być świeżym, niedoświadczonym emigrantem żyjącym z hindusami i w ogóle. Ale na razie powstrzymuje sie od pisania tego bloga bo musiałby byc bardzo osobisty a na to jeszcze nie mam odwagi. Na razie mam sobie innego bloga, którego dopiero rozwijam. Jest on po angielsku i ma być związany głównie z moimi broszkami, ale to sie jeszcze okaże.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super masz te broszki! A bloga o życiu w Anglii możesz pisać dla siebie, jak pamiętnik, albo dla znajomych, może być zabezpieczony hasłem, wtedy sama sobie dobierasz czytelników. A jak nabierzesz odwagi, to zmienisz opcje i otworzysz go na świat!

    OdpowiedzUsuń