środa, 16 września 2015

Opowieści z krypty - Lombardia romańska


San Tomè, wnętrze
 Jakoś tak wyszło, że jedną z moich największych pasji jest architektura romańska. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać niecodzienne. Ale im więcej jeżdżę i oglądam, tym częściej natykam się na takich, jak ja. Panią historyk sztuki spod Florencji, która wiezie mnie do wiejskiego romańskiego kościółka, i tam, pod osłoną nocy, cicho przyznaje, że woli romańską architekturę od renesansowej. Panią w informacji bibliotecznej, która, zapytana o książkę o romańskich zabytkach Florencji, nagle się rozpromienia, i zaczyna szukać w Internecie zdjęć swojego ulubionego kościoła w Gropinie, żeby mi go pokazać. Ludzi, którzy czasem piszą komentarze pod moimi zdjęciami romańskich zabytków, albo przyznają się do tego w prywatnych wiadomościach.
Jadąc w zeszłym roku do Lombardii nie miałam praktycznie czasu na przygotowanie się do wyprawy. Miałam za to szczęście. W B&B znalazłam broszurę na temat kościoła San Tomè, mieszczącego się w pobliskim Almenno San Bartolomeo. A w broszurze, skserowany na A3, plan i przekrój. Przyszło mi do głowy, że Beatrice, właścicielka B&B, musi być, jak nic, historykiem sztuki. Postanowiłam, że podrążę trochę temat. 

San Tomè, Almenno San Bartolomeo
Twarz jej się rozjaśniła, kiedy zapytałam o San Tomè. Beatrice brała w nim ślub. Dała trochę rad i wskazówek na temat położenia innych, równie ciekawych zabytków, w miejscowości nieopodal Almenno San Bartolomeo, czyli Almenno San Salvatore.

W pewną sobotę w końcu tam wylądowałam. Mój włoski był wtedy jeszcze bardzo słaby, nie mogłam dogadać się z kierowcą autobusu, który mnie tam wiózł. Ogłosił więc pospolite ruszenie wśród młodzieży, która jechała tym autobusem, i zostałam zaprowadzona do kościoła przez mieszkającą nieopodal nastolatkę. 
Trafiłam do informacji turystycznej, gdzie mówiąca płynnie po angielsku dziewczyna wręczyła mi świetnie opracowane materiały. Kupiłam jakieś pół miliona bardzo ładnych pocztówek, a ona, widząc moje zainteresowanie, wręczyła mi gratis jeszcze sześć, z poprzedniej edycji. 

San Tomè, Almenno San Bartolomeo
A potem się zaczęło. Najpierw był, oczywiście, San Tomè, okrągły, malutki, elegancki, jak jakieś wymyślne  pudełeczko na biżuterię ze sklepu z rękodziełem, albo jak cukierniczka. Romanizm w wersji fancy, zupełnie nie surowy, a może i trochę surowy, ale jednocześnie frywolny, jak koronkowa suknia, albo jak huśtawka. A raczej jak karuzela - wystarczyło spojrzeć w górę, na sklepienie, i zacząć się kręcić.


San Giorgio, Almenno San Salvatore
San Giorgio, Almenno San Salvatore. Na fresku święty Jerzy, patron kościoła, we własnej osobie.

San Giorgio, Almenno San Salvatore

San Giorgio, Almenno San Salvatore
Potem był San Giorgio in Lemine w Almenno San Salvatore, położony wśród pól, z pięknymi freskami.
Po zdrodze gdzieś była panorama obu miejscowości, Almenno San Bartolomeo i Almenno San Salvatore, z pięcioma kościółkami.  


San Giorgio, Almenno San Salvatore
San Giorgio, Almenno San Salvatore
Na koniec zostawiłam sobie kościół Madonna del Castello. To właściwie coś w rodzaju dwóch przyklejonych do siebie kościołów i krypta. Wszystko przepiękne, podobała mi się nawet jego najnowsza część. Starsza wydawała mi się zagracona. A potem była krypta. Byłam w życiu w wielu kryptach, ale ta, póki co, jest na liście trzech najlepszych. Wisienką na torcie tej doskonałej wycieczki był widok na San Salvatore, jaki zobaczyłam z autobusu, kiedy już wracałam: potężny odwłok kościoła Madonna del Castello zwieszał się ze skarpy, oświetlone popołudniowym słońcem sylwety budynków odcinały się od ciemnogranatowej deszczowej chmury, która wisiała za miastem, a nad tym wszystkim rozpinała się tęcza. Z wrażenia nie zdążyłam nawet wyciągnąć aparatu. Ale kiedyś chyba tam wrócę, tak wiele mam tam jeszcze do zobaczenia.


Madonna del Castello, Almenno San Salvatore, ambona

Madonna del Castello, Almenno San Salvatore, krypta
Madonna del Castello, Almenno San Salvatore, ambona
Madonna del Castello, Almenno San Salvatore
Podsumowując:
Spałam: W Bergamo, B&B Al Glicine, godnym polecenia ze względu na cenę, stary, zabytkowy budynek, w którym się mieści,  a także osobę właścicielki (która okazała się jednak biologiem).
Jechałam: z Bergamo, autobusem ze stacji, która mieści się nieopodal dworca kolejowego. W informacji powiedzieli mi, jak i czym dojechać do Almenno San Bartolomeo, i jaki bilet kupić. Teraz, mając jednak doświadczenie, wybrałabym autobus do Almenno San Salvatore. Z przystanku do kościoła było i tak solidne 20 minut, więc równie dobrze można odbyć ten spacer z Salvatore, a potem wrócić. Autobusów jest za to więcej, jeżdżą częściej, a w Salvatore ma się wrażenie jakiejś cywilizacji, jest sklep, i ludzie, których można zapytać o drogę. 
Informacja turystyczna: świetna, znajduje się obok San Tomè, dlatego warto tam zacząć zwiedzanie. Niezwykle kompetentna i przyjemna osoba za biurkiem. Dobre foldery i mapka, ładne, niedrogie pocztówki.
Toaleta: Nieopodal San Tomè i informacji, bezpłatna.
Jadłam: z wrażenia nic nie jadłam...
Linki: WIRTUALNE ZWIEDZANIE
UWAGA na dziwne godziny otwarcia!

San Tomè, wnętrze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz