Poza wieloma oczywistymi zaletami, Piza ma jedną nieoczywistą. To miasto żyje. To widać na każdym kroku. Warto się więc czasem zagapić w bok, albo po prostu czemuś uważniej przyjrzeć - wtedy Piza puszcza oko :)
Można wtedy znaleźć na przykład taki oto tympanon przedstawieniem Matki Boskiej Uwięzionej, ewentualnie Matki Boskiej Za Kratkami. Ciekawe, co przeskrobała...
Znajdzie się też dzik...
...i ktoś, kto trzyma w domu przeraźliwie czerwone gałęzie.
U Feltrinellego można odkryć, że sprzedawanie książek pod dachem jest już passe, i nacieszyć się kryminałami w upajającym zapachu glicynii.
I znaleźć świetne rozwiązania, tak proste, że tylko geniusz mógł je wymyślić:
Ten nowatorski sposób ratowania drzwi przed trzaskaniem znajdował się w bardzo zabytkowym, romańskim kościele :)
Bardzo lubię natykać się na takie małe, niepozorne ciekawostki. W innych miastach też one się zresztą zdarzają. Ale jakoś w Pizie było tego więcej. Miasto jednak nie pozostało dłużne; miałam wrażenie, że też się na mnie gapi, i jak się okazało, nie omyliłam się:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz