Z wczoraj, jeszcze na świeżo, relacja z Bray Head.
Trasa
jest krótka (szłam mniej, niż 2 godziny) i zaczyna się praktycznie pod
moim domem, traktuję ją więc jako drobną przyjemność, na którą mogę
sobie pozwolić przed wyjściem do pracy.
Tak
naprawdę, przyjemność nie jest wcale mała, a widoki, jak na tak
niewielki wysiłek (raz weszłam tam nieomalże przez przypadek),
zniewalające.
Zaczyna się na plaży w Bray, a potem jest już tylko ładniej:
Widać góry Wicklow:
Oraz zatokę, aż po Dalkey Island, Howth, i daleki cień tego, co może być tylko wyspą Lambay.
Tymczasem zbliża się szczyt.
I więcej widoków:
Ja zazwyczaj idę jeszcze dalej, aż do widoku na Greystones. Trasa idzie prosto za nosem, nie trzeba się głowić, w którą stronę skręcić. Potem oficjalny szlak schodzi na brzydką drogę bez pobocza, więc nie warto się tam kierować, jest też podobno nieoficjalna ścieżka, która łączy tę trasę z Cliff Walk.
Ale nie uprzedzajmy faktów:
Idzie się tak:
Aż w końcu widać Greystones
I wtedy zazwyczaj muszę zawrócić i mogę obejrzeć te wszystkie piękne widoki jeszcze raz.
Bray Head ma 241 m, startuje się z poziomu morza. Nie mieszkający w Bray mogą podjechać koleją (Dartem) z Dublina (stacje Connolly, Tara, Pearse, i wszystko, co na tej trasie). Kolej wiedzie nad samym morzem, polecam. Stacja też jest prawie nad morzem, specjalnie nie wydłuża to więc trasy. Bilet kosztuje około 3 i pół euro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz